Jak Angry Birds „ograły” patent na minifigurki?
Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie mój artykuł o współpracy LEGO® i Angry Birds, (w razie czego odsyłam tutaj), bo dziś opowiemy sobie o tym, co działo się już po jej oficjalnym ustaniu. Konkretnie: w czasie, gdy LEGO® postanowiło wycofać się z produkcji klocków o tej tematyce, a Rovio… zleciło zrobienie takich samych klocków zupełnie innej firmie. I, stety-niestety, zrobili to całkiem legalnie.
Patent na minifigurki
Aby dobrze zrozumieć, jak Rovio „obeszło prawo”, najpierw trzeba to prawo objaśnić. Otóż LEGO® przez lata miało już wiele współprac z rozmaitymi markami, więc trzeba było wymyślić coś, co zabezpieczy ich przed kradzieżą pracy. Jeśli bowiem firma z zabawkami produkuje jakąś zabawkę z użyciem wizerunku postaci należącej do innej firmy, to prawa do produktu formalnie należą właśnie do tej innej firmy z uwagi na użycie wizerunku. Może to jednak powodować sytuacje, w których LEGO® zaprojektuje produkt, a inna firma to wykorzysta i zleci robotę komuś innemu, kto zrobi to taniej (i niekoniecznie lepiej).
Duńczycy również się przed tym zabezpieczyli i wprowadzili patent na swoje minifigurki. Dzięki temu, ilekroć zachodzi współpraca między LEGO® a jakimkolwiek inną firmą, to mamy swoisty meksykański pat. LEGO® jest zależne od drugiej firmy, bo to do niej należą prawa do postaci, natomiast druga firma nie może przenieść wzoru figurek gdzie indziej, bo przecież zalicza się to pod kolejne dzieło objęte patentem. W ten sposób LEGO® ma gwarancje, że design który wprowadzi, nie zostanie legalnie wykorzystany przez inny podmiot.
Angry Birds nie jako patent
Skoro już wiecie, jak wygląda (plius-minus) prawo patentowe, to możemy przejść do części drugiej, gdzie przypomnę Wam jeden istotny aspekt serii LEGO® Angry Birds. Otóż, jak może pamiętacie, Duńczycy włożyli sporo pracy w odlewy tytułowych ptaków. Postarali się stworzyć zupełnie nowe figurki, które nie były idealnym przykładem ich minifigurek, ale pasowały do filmowej wersji Angry Birds.
I – co by nie mówić – efekt wyszedł dobrze, bo figurki faktycznie pasowały do filmu. Niestety, takie odejście od schematu było równocześnie wyjściem spod działania patentu, a przynajmniej byłby to temat sporny, gdyby został on rozważony przez sąd. Oczywiście, LEGO® nie zakładało wtedy drastycznego zerwania współpracy z Rovio, więc najpewniej przymknęło oko, bo efekt był bardzo satysfakcjonujący… a przynajmniej pod kątem samych minifigurek.
Ucieczka Rovio
I teraz przechodzimy do głównego tematu. Współpraca obu firm dobiegła końca po jednej serii zestawów, więc teoretycznie powinniśmy mieć wspomniany meksykański pat – Rovio posiadało prawa do swoich postaci, LEGO® posiadało do figurek, więc nikt więcej tego nie ruszy. Jednakże, przez odmienność figurek do LEGO® Angry Birds, patent mógł nie obowiązywać, więc wzór figurek został niejako oddany w ręce (albo skrzydła) Rovio za darmo.
W związku z tym, Rovio przy premierze drugiej części filmu, postanowiło zlecić zrobienie kolejnych zestawów zupełnie nowej firmie, Edukie. Właściwie firmie-widmo, bo trudno mi było o niej znaleźć jakiekolwiek informacje poza tym, że wydawała właśnie te zestawy z Angry Birds 2. Ważne było jednak to, że wzór ptaków był praktycznie taki sam jak u LEGO®, a jedynie grymasy na „twarzach” różniły się w nieznaczny sposób. Do tego same konstrukcje były znacznie bardziej ubogie, ale nie mieliśmy tutaj LEGO®, więc przynajmniej wyszło taniej.
I jeśli ktoś powie, że chińskie podróbki są wydawane cały czas, to oczywiście przyznam mu rację. Tylko tutaj sytuacja jest o tyle ciekawa, iż firma, z którą współpracowało LEGO®, zdecydowała się wziąć ich pracę i oddać ją w ręce innego przedsiębiorstwa… a do tego robiąc to całkowicie legalnie, a przynajmniej na granicy prawa. Jednak patrząc na to, że Duńczycy nic z tym nie zrobili, to mamy dwie opcje: 1. Faktycznie Rovio ograło sytuację; 2. Kasa była zbyt mała, aby się o nią bić w sądzie.
Czy sytuacja z Rovio była jakąś nauczką dla LEGO®? Chyba nie. To bardzo unikalna sytuacja, gdy Duńczycy wyłożyli sporo pieniędzy na rozwój marki, która miała zbyt słabe wzięcie, a potem jeszcze tamta firma wykorzystała ich pracę. Myślę, że dzisiaj LEGO® nie zdecydowałoby się na tak ryzykowną współpracę, a jeśli nawet, to wątpię, aby ktoś był na tyle odważny (czy może bardziej: bezczelny) jak Rovio.
PODOBAŁ CI SIĘ TEN MATERIAŁ?
Jeśli tak, to możesz wspomóc rozwój naszej strony poprzez dobrowolną wpłatę w serwisie Patronite:Jeśli nie chcesz wspierać nas stale, możesz również postawić nam kawę na Suppi!