Analizy Maciej Baraniak 2534 wyświetleń

LEGO® Angry Birds – Minecraft dla… nikogo

Wracamy do omawiania serii LEGO®, które bardzo szybko okazały się wtopami. Omawialiśmy już m.in. Ben 10, a dziś przyszedł czas na LEGO® Angry Birds: markę, którą zna chyba każdy, bo niejednemu umiliła posiedzenia na toalecie, a także doczekała się jednego rzutu zestawów, który… okazał się totalnym niewypałem. Dzisiaj omówimy sobie, dlaczego tak się stało!

Kiedyś wszyscy, dziś #nikogo

Mniej więcej 15 lat temu ukazała się pierwsza gra z cyklu Angry Birds i dobrze już wiemy, że był to wielki hit. Dosłownie wszyscy zachwycali się strzelaniem ptakami z procy, a studio odpowiedzialne za produkcję szybko to podchwyciło i zaczęło robić inne gry. A to pojawiła się kolaboracja ze Star Wars, a to spin-off o świniach, w którym budujemy im specjalne pojazdy. No, robiono co się dało.

Niestety, fenomen trwał tylko do pewnego momentu, bo dość szybko hype opadł, a przynajmniej zaczął się kurczyć. Wiecie: latające ptaki są fajne, ale brakowało w tym jakiejś ciekawszej fabuły, którą można by rozwinąć. Tutaj po prostu mieliśmy wściekłe ptaki kontra złe świnie. Brakowało więcej materiału, a twórcy skupiali się na współpracach z innymi markami, przez co zaniedbali własny świat.

I właśnie wtedy, czyli w okolicach 2014 roku, postanowiono zrobić pierwszy film kinowy. Sam film nie cieszył się dużą popularnością, bo jego treść była dokładnie taka, jak możecie się spodziewać. Do ptaków wbijają świnie i ptaki muszą z nimi walczyć. W tle jakieś twisty itp., ale raczej było to wszystko miałkie i bez (hehe) polotu. Pamiętam, że już nawet jako dzieciak kręciłem nosem, bo wizja dodania rąk i nóg tym ptakom była dla mnie zbyt dziwna.

A co z zestawami? LEGO® podczepiło się pod premierę pierwszego filmu i to właśnie na nim oparło swoje produkty. Duńczycy ewidentnie widzieli potencjał w ten marce, bo na start rzucili duże pieniądze. Były spoty reklamowe, było 6 zestawów, a do tego masa specjalnych odlewów dla tej serii. Ptaki dostały specjalny wzór minifigurek, który odpowiadał wersji filmowej i trzeba przyznać, że wyglądało to dobrze… jak na odwzorowanie pomysłów z filmów. Do tego konstrukcje wpasowywały się w dziwność tego świata, więc nie był to BARDZO głupi pomysł.

Po latach wygląda jak kolejny set z Ninjago

Jedyna fala LEGO® Angry Birds

Wspomniana wyżej seria była jedyną falą zestawów, więc trzeba się zastanowić, co poszło nie tak. Przede wszystkim, brakowało tym setom bawialności. Angry Birds to gra oparta na destrukcji, więc trzeba było zrobić konstrukcje, które będzie się dało rozwalać na części. Tutaj tylko te większe sety miały jakiekolwiek elementy bawialne związane z procą i strzelaniem, a i one nie były najwyższych (ponownie: hehe) lotów.

Tak naprawdę ta seria powinna być tym, czym dzisiaj jest Minecraft, czyli mieć zestawy oparte na silnej marce gry komputerowej z dużą ilością udanych mechanik bawialnych. Minecraft pokazał, że da się zrobić konstrukcje rozwalające się na części, więc wystarczyło wdrożyć to przy tej serii. Jednak wtedy nikt na to nie wpadł, szczególnie w przypadku tanich zestawów.

Trzeba też podkreślić, że sam film nie zarobił na siebie za bardzo, a więc nie był zbyt popularny wśród dzieciaków. Jedynka była już na granicy opłacalności, ale przynajmniej przyniosła JAKIŚ przychód. Fakt, że w ogóle powstała kontynuacja, wydaje się jednak abstrakcyjny po dziś dzień. To pokazywało słabość Angry Birds w tamtym momencie, a i do dziś marka nie odzyskała dawnego blasku.

Był to też okres, w którym LEGO® lubiło sobie eksperymentować. Dawało szansę mniej bezpiecznym markom i sprawdzało, czy te sobie poradzą. Jak sobie nie radziły, to szybko ucinano serię i rozpoczynano coś innego, bo pomysłów i możliwości było sporo. Zresztą, nie tylko LEGO® tak robiło, bo dzisiaj robienie humanoidalnych ptaków w takiej formie też by raczej nie przeszło, a jednak wtedy ktoś wyłożył na to pieniądze.

Co dalej?

Od premiery zestawów minęło dobrych kilka lat i praktycznie nie ma szans na jej powrót. Sety z tej serii długo zalegały na półkach sklepowych, a w odsprzedaży radzą sobie „średniawo”, jak na tak stare sety. Widać, że koncept serii nie przypadł ludziom do gustu, natomiast w jej wykonaniu nie było niczego rewolucyjnego, co dzisiaj byłoby poszukiwane. Nawet proce nie robią wrażenia i wyglądają bardzo prowizorycznie.

Poza tym, LEGO® już rozwinęło segment gier. Mają Minecrafta, Sonica czy Mario, a zaraz pojawi się Horizon, Zelda i Fortnite. W takim razie po co mieliby wracać do czegoś, co nie działało? Tym bardziej, że nie ma w tej serii nawet jednej rzeczy, którą warto byłoby przywrócić…

Patentowy cliffhanger

To jednak nie wszystko! Po zerwaniu współpracy z LEGO®, Studio Rovio (właściciel Angry Birds) dogadało się z inną firmą produkującą klocki, aby… robić praktycznie takie same sety. Nowe figurki właściwie w żaden sposób nie różniły się od swoich poprzedników, za to konstrukcje były jeszcze słabsze. Tę sytuację opiszemy szerzej w kolejnym artykule, bo mamy tu ciekawą sprawę, w której wystąpił plagiat… plagiatem oficjalnie nie będąc! Tekstu na ten temat wyczekujcie w następnym tygodniu!


Widać, że LEGO® Angry Birds było nieumiejętnym wykorzystaniem marki, choć trzeba też pamiętać, że marka ta była dość słaba już w momencie premiery. Na szczęście nie zniechęciło to Duńczyków do robienia zestawów na podstawie gier, dzięki czemu dziś ten sektor jest świetnie rozwinięty. Za wściekłymi ptakami nikt raczej tęsknić nie będzie, bo zdecydowanie lepiej zrobić Fortnite. Zarówno z perspektywy dzieciaków, jak i finansów przedsiębiorstwa.

PODOBAŁ CI SIĘ TEN MATERIAŁ?
Jeśli tak, to możesz wspomóc rozwój naszej strony poprzez dobrowolną wpłatę w serwisie Patronite:

Jeśli nie chcesz wspierać nas stale, możesz również postawić nam kawę na Suppi!

4 thoughts on “LEGO® Angry Birds – Minecraft dla… nikogo

  1. Rozczarowany czytelnik

    Jeez, jaki ten tekst jest suchy. Żadnego stylu, żadnej publicystycznej finezji. To się czyta jak moje rozprawki z gimnazjum.

    „Do ptaków *wbijają* świnie”
    „Masa specjalnych odlewów”
    „Takie same *sety*”
    „*Rozwalać* na części”
    „Była dla mnie zbyt *dziwna*.”
    „LEGO Lubiło sobie eksperymentować”
    „Były spoty reklamowe”

    Przecież to jest żenada, już nie wspominając o podkreślaniu słów kapitalizacją, czy „(hehe)” wklejonym przed jedyną przyjemną grą słów w artykule. Chyba tylko po to, żeby zapobiec już finalnie jakimkolwiek dobrym wrażeniom.

    1. Brewa

      Dzięki za uwagi, jestem pewien, że Maciek następnym razem weźmie je pod uwagę :).

  2. Ewa

    A ja pozytywnie : całą serię dziecku kupiłam, bo po prostu UWIELBIAM te Ptaki ♥️😂🤣 btw gluten ?? Ktoś go widział ?? 😂

  3. PRZEMEK

    Ogólnie za każdym razem kiedy słyszę połączenie słów plagiat i LEGO to dopada mnie pusty śmiech, gdyż każdy kto zna historię marki wie, że samo LEGO na początku było plagiatem.
    Najwidoczniej sprawiedliwość z czasem dopada nawet gigantów.
    To tak na marginesie co do samej marki.
    A co do zestawów to uważam, że same figurki były fajne i niecałe dopracowane. Zaś jeśli chodzi o całokształt to zestaw nie miał szczęścia i tyle. Pewnie nie to miejsce na osi czasu.

Skomentuj!

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.