Inwestycyjnie-figurki-Ninjago
Inwestowanie Maciej Baraniak 3857 wyświetleń

LEGO® kontra inwestorzy: figurki Ninjago

W ostatnich latach popularne stało się inwestowanie w konkretne minifigurki. Jak dobrze wiemy, często dany bohater nie pojawia się przez lata w żadnej nowej wersji, więc wartość dotychczasowej odsłony stale rośnie. W związku z tym, Duńczycy podejmują ruchy, aby ukrócić inwestycyjny proces, a ja zapraszam Was na pierwszą część cyklu, w którym pomówimy sobie o tym, jak te sytuacje wyglądają w danych seriach. Na pierwszy rzut leci Ninjago.

Co się ludziom podoba?

Na początku należy wyjaśnić, co wchodzi w zakres zainteresowania konsumentów, czyli co sprzedaje się najlepiej. W przypadku Ninjago działa przede wszystkim nostalgia – ludzie, najczęściej w dzieciństwie, oglądali poszczególne sezony animacji, a teraz, gdy mają już kilka lat więcej, szukają figurek poszczególnych postaci, aby móc na chwilę wrócić do dawnych czasów lub przyozdobić półkę fragmentem ich młodszego życia. Często też pragną „nadrobić dzieciństwo” czyli zdobyć figsy ekskluzywne dla droższych zestawów, na które kiedyś nie było stać ich rodziców.

Z tego względu najdroższe są figurki z wcześniejszych sezonów, a już szczególnie tych z charakterystycznym motywem przewodnim. Jeśli posiadacie Władców Czasu to na pewno będziecie w stanie otrzymać ok. 250 zł za komplet, nie mówiąc już o Synach Garmadona, gdzie maski Oni, a szczególnie Killow, pozamiatały wszystko. Ten ostatni aktualnie również kosztuje ok. 250 zł, a zestaw z którego pochodził stał zaledwie 230 zł katalogowo.

Oczywiście, mowa tu o figurkach szeroko dostępnych, lecz warto dodać, iż istnieje także jeden pakiet z okazji Bricktober (czyli limitowany zestaw 4 figurek), który również osiąga wysokie ceny. Tutaj działa przede wszystkim limitowany charakter, lecz nostalgia także odciska swe piętno, gdyż w składzie znajdziemy postaci w wersjach z nieco starszych sezonów. Choćby Jay w wersji „z przyszłości” to spory rarytas dla fanów.

Innymi, równie lubianymi figsami, są po prostu ekskluzywne, dobrze wykonane postaci w ramach droższych zestawów dostępnych obecnie w sprzedaży, które kiedyś też pewnie będą warte lepsze pieniądze. Już teraz, jeśli spodobał Wam się Pythor z „kryształowego” sezonu, to musicie zapłacić dobre kilka dyszek, a pewnie po wycofaniu zestawu będzie on tylko drożał.

Ten Pythor to jedna z pierwszych wersji, która już osiąga wysokie ceny

Gazetki – strzał w stopę czy przemyślana taktyka?

Przechodząc do mechanik, jakie LEGO® stosuje w walce z precedensem inwestycyjnym, należy wspomnieć o gazetkach, będących głównym narzędziem w „walce” z inwestorami. Ninjago ma swój miesięcznik (wydawany przez wydawnictwo BlueOcean), w którym twórcy ciągle wrzucają jakieś mniej lub bardziej rzadkie figi, dostępne aktualnie w sprzedaży. Choćby w ciągu ostatnich miesięcy dostaliśmy wszystkich smoczych wojowników, czy też niektórych antagonistów, takich jak Król Ciemności, którzy dotychczas mieli całkiem spory potencjał inwestycyjny.

Nikogo chyba nie dziwi, że debiut unikalnego figa w ramach gazetki potrafi obniżyć wartość samego zestawu, więc mogłoby się wydawać, iż ta taktyka nie popłaca. Wystarczy spojrzeć na set LEGO® 71769 Smoczy krążownik Cole’a, aby dostrzec, że w chwili ujawnienia informacji o gazetkowym debiucie Asphery, będącej ostatnim z ekskluzywnych figów tego zestawu, cena tego pierwszego spadła w szerokiej dystrybucji do połowy katalogowej wartości. Niby nie trwało to długo i znowu musimy za niego zapłacić te ponad 70% (w końcu niebawem Dzień Dziecka), ale po co nabywać ten set, skoro i tak wszystkie figurki były już w gazetkach?

I teraz pojawia się bardzo ciekawa kwestia – sama konstrukcja w tym secie nie była specjalnie wychwalana, a wręcz dobitnie pokazywała problemy tej serii. Może więc Duńczycy specjalnie „poświęcili” zawartość figurkową, zarabiając sobie na samych gazetkach? Dzięki temu udało im się opchnąć towar w inny sposób, a rodzice pewnie docenili, że nie musieli jednorazowo wydawać 150 zł, a zamiast tego co miesiąc płacili 20 zł (w sumie – 80 zł). Ruch opłacalny właściwie dla każdego.

Dobrym przykładem na potwierdzenie tej ostatniej tezy jest Oni Lloyd z najdroższego zestawu zeszłego sezonu, czyli czterogłowego smoka. Ta figurka pojawiła się w gazetce, jednakże nie dostała wówczas swojej charakterystycznej Oni maski. Zestaw wciąż więc cieszy się całkiem sporym zainteresowaniem. Gdy była mowa o zestawie z katalogową ceną 200 zł i słabą konstrukcją, to LEGO® bez większego problemu wypuściło wszystkie figi na rynek z pełnymi akcesoriami. W przypadku Lloyda rozegrano to jednak inaczej, aby nie tracić na wartości setu. Duńczycy najwyraźniej wiedzą co robią i jest to raczej przemyślana strategia, aby opchnąć wszystko za sensowne pieniądze.

Big figi zawsze będą w cenie

Inne figsy to nie to samo

To, co jednak najbardziej intryguje mnie w kontekście figsów z Ninjago, to fakt że nowe wersje poszczególnych postaci wcale nie obniżają wartości tych poprzednich, zawartych w starych sezonach. Mamy tutaj znaczący wyjątek względem innych serii.

Weźmy na ten przykład Władców czasu z siódmego sezonu – tak jak wspomniałem, figurki osiągają solidną cenę w ramach sprzedaży z drugiej ręki, a jeśli posiadacie wszystkie Ostrza, będące fabularnym macguffinem tamtych odcinków, to możecie dostać dobre kilka stówek za całość.

Duńczycy to dostrzegli. Zrozumieli, że należy coś z tym zrobić, więc postanowili przywrócić jednego z braci do serialu, a nawet wrzucili go do polybaga, co by było taniej. Problem w tym, że dali mu inny wygląd, więc w sumie nikt się nim specjalnie nie przejmuje i poprzednie figurki dalej hulają w swojej cenie, bez względu na możliwość użycia zamiennika. (No chyba, że ludzie go po prostu nie rozpoznali i dostrzegą to dopiero po premierze odcinków nowego sezonu)

Podobna historia ma miejsce w przypadku wspomnianego Pythora, gdyż właściwie każda wersja tego wężona cieszy się sporym zainteresowaniem. Pomimo tego, że co jakiś czas dostaje on nową figurkę, to nowe wersje wyglądają na tyle inaczej (w końcu różnią się nawet kolorem skóry), że poprzednicy i tak osiągają całkiem przyzwoite ceny i zapewne nieprędko się to zmieni.

Duńczycy unikają kopiowania danych figurek 1:1, czy nawet robienia podobnych wersji i wprowadzają masę zmian przy kolejnych edycjach. Może mają chęci, aby postawić na rozwój marki, bez powrotu do dawnych strojów, a powtarzanie tego samego byłoby dla nich nużące? Może sądzą, że skoro seria jest dla dzieci, to należy stale wprowadzać nowości, bez przywracania tego co było? Taka strategia na pewno nie zniechęca do zakupów z drugiej ręki i nic nie zapowiada zmiany, skoro nawet podseria Legacy zbyt wiele nie zmieniła.

Tej wersji już zapewne nigdy nie ujrzymy…

Ratujmy współczesne, zostawmy co stare

Zbierając te segmenty w spójną całość, można wywnioskować, że LEGO® będzie starało się dbać o sytuację obecnych sezonów, dostarczając nam ciągle fajne i rzadsze figurki w gazetkach, przy jednoczesnym zachowaniu pewnej ekskluzywności niektórych postaci. Natomiast dawni bohaterowie będą wrzucani w coraz to nowszych wersjach, bez powtarzania czy odtwarzania tego, co już było.

Figurki z nadchodzących sezonów dalej będą wypuszczane w gazetkach i zapewne będą to postaci z mniej lubianych zestawów lub też z tych lubianych, ale bez jakiegoś charakterystycznego akcesorium, żeby nie strzelić sobie w stopę. Pytanie, czy taka opcja będzie dla nich rentowna w kolejnych latach i dadzą radę balansować do tego stopnia, aby ich zestawy nie traciły na wartości już po wypuszczaniu figurek do obiegu za stosunkową niską cenę.


Ninjago to jeden z najciekawszych przypadków pod kątem figurek. Jest to bowiem seria, w której nowa wersja danej postaci nie wystarczy, aby ludzie przestali kupować te pierwsze. W końcu liczy się tutaj strój, a nie osoba, która go nosi. W dodatku skrajna polityka gazetkowa potrafi uderzyć w sprzedaż setów i pewne decyzje mogą mieć bardzo (nie)ciekawe skutki w kontekście następnych lat.

Mimo to, wkrótce zobaczycie, że mamy tutaj jedną z najtrudniejszych sytuacji pod kątem inwestowania w figurki, lecz i tak nie najbardziej hardcore’ową. Wyczekujcie następnych tekstów z cyklu!

REKLAMA:

6 thoughts on “LEGO® kontra inwestorzy: figurki Ninjago

  1. TABU

    Spoko text.

  2. Darth Kai

    To nie jest krux w nowym wyglądzie to zupełnie nowa figurka

    1. Brewa

      Tu już autor musi się wypowiedzieć – ja z Ninjago romansuję tylko przy okazji kolejnych części Miasta.

    2. Maciej Baraniak

      To już odpowiadam. Faktycznie nie jest powiedziane, że będzie to Krux, ale sam jestem tym nieco zaskoczony. Jego wygląd jest wręcz bliźniaczo podobny do Kruxa (oczywiście w bardziej cyberpunkowej wersji), a dodatkowo w sezonie mamy mieć tematykę innych światów, więc logicznym byłoby widzieć właśnie powrót przynajmniej jednego z braci. Nie widziałem jeszcze nowych odcinków więc nadal wierzę, że będzie to ten sam bohater na wzór twistu z Kryształowy Królem i Overlordem, ale oczywiście mogę się mylić

  3. stefano

    Nie lubię tego określenia „Duńczycy”. Owszem, firma LEGO jest w Dani, ale nie pracują w niej tylko duńczycy…

    1. Brewa

      Określenie „Duńczycy” to jedynie zabieg stylistyczny, aby za każdym razem nie powtarzać „LEGO” ;).

Skomentuj!

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.