LEGO® kontra Inwestorzy: BrickHeadz
Część Czytelników może już nie pamiętać, ale jakoś z rok temu rozpocząłem cykl LEGO® kontra Inwestorzy. Miał on na celu przedstawiać ciekawe sytuacje, gdzie LEGO® chciało ukrócić proces inwestowania w swoje produkty, stosując jakieś nietuzinkowe zagrania. Dawno nie było takich praktyk, aż tu nagle… pojawił się BrickHeadz Batmana 8 w 1.
Jak było?
BrickHeadz przez ostatnie lata stało się jedną z najlepszych serii do inwestowania. Prawie wszystkie sety są w ekskluzywnej dystrybucji, bardzo szybko wychodzą ze sprzedaży i dzięki temu potrafią osiągać solidne stopy zwrotu. Sytuacja wręcz idealna, aby wpakować swój kapitał, więc każdy mniejszy czy większy inwestor miał tego trochę w szafie.
Przy tym każda figurka była numerowana, więc praktycznie nie było szans, aby coś się powtórzyło. Nawet jeśli jakiś bohater dostał drugiego BrickHeadza w karierze, to zazwyczaj dawano mu inny strój, aby uniknąć robienia zbędnej powtórki. W ten sposób sprzedaż z drugiej ręki szła świetnie, bo jeśli komuś nie udało się złapać jakiegoś zestawu w czasie jego cyklu sprzedażowego, to decydował się go kupić u kogoś, godząc się z wizją braku reedycji w kolejnych latach.
Co się stało?
Kilka dni temu dostaliśmy zdjęcie Batmana 8 w 1. Jak można się domyślić – jest to większe pudło klocków, z których możemy złożyć jednego z ośmiu wariantów Batmana. Nic nie byłoby w tym zaskakującego, gdyby nie fakt, że jednym z tych Batmanów jest Batman z LEGO® Batman Movie, czyli pierwszy BrickHeadz w historii. Projektanci nie próbowali nawet niczego udawać, bo po prostu umieścili kultową jedynkę przy tej właśnie konstrukcji.
W ten sposób każdy klient, który jeszcze nie ma tego Batmana, będzie mógł go nabyć za zaledwie 89,99 zł. Do tego dostanie jeszcze pełno innych nadruków, więc w razie gdyby mu się znudziło, to będzie w stanie złożyć jedną z pozostałych siedmiu konstrukcji. Dzięki temu cena słynnej jedynki raczej spadnie, a może w ogóle mocniej wywali się na twarz, mimo że jeszcze kilka tygodni temu średnia cena nowego setu wynosiła 170 zł (co zresztą nie jest aż tak wygórowaną kwotą jak na „pojedynczy” zestaw z tej serii).
Oczywiście, zaraz ktoś powie, że może numer przy konstrukcji się zgadza, ale nie mamy oryginalnego pudełka, więc cena pierwszego Batmana nadal może być wysoka. Tyle że tutaj samo pudełko nie jest A TAK znaczące. Set był kupowany, bo posiadał specjalny nadruk, przez co nie dało się go złożyć samodzielnie z innych klocków. Teraz jednak dostaniemy ten oryginalny nadruk z powrotem, więc po co przepłacać? Na pewno spora liczba ludzi będzie miała podobne przemyślenia.
Co dalej?
Oczywiście czas przejść do wniosków i do wróżenia. Moim zdaniem, ten Batman to zwyczajny eksperyment. LEGO® sprawdzi w ten sposób, czy wrzucenie starej bryły do nowego zestawu podniesie jego sprzedaż. Jeśli ludzie się rzucą, aby mieć ten słynny pierwszy set, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby za jakiś czas ponowić to zagranie z Kapitanem Ameryką, Czarną Wdową czy Iron Manem, którzy też znajdowali się w wśród pierwszych dziesięciu wydanych BrickHeadzów.
Jednak nie sądzę, aby LEGO® nagle postawiło tylko na taki sposób wydawania BrickHeadzów. Czasem może pojawić się jeden taki zestaw, ale na dłuższą metę mija się to z celem. Po co pchać 8 konstrukcji do jednego pudła, skoro można to wydać w ciągu kilku lat jako 8 osobnych setów? Z Batmanem zrobiono wyjątek, bo to ciekawy pomysł i fani pewnie się rzucą, ale raczej pozostanie to pewnym novum.
Prędzej uwierzę, że LEGO® zechce wydać reedycję BrickHeadzów z Powrotu do Przyszłości czy Pogromców duchów, a i tutaj jest problem. Trudno byłoby to zrobić w ramach pakietu kilku konstrukcji w jednym secie, bo wybieranie innych strojów dla bohaterów trochę mija się z celem. Z kolei wydawanie ich tak po prostu, wymaga nadania nowego numeru zestawu, czego LEGO® w przypadku tej serii jeszcze nie robiło. Pewnie kiedyś, kiedy już skończą się pomysły na nowe bryły, może coś takiego pokombinują, ale póki co ten Batman to jedyne zagranie, jakie LEGO® wyprowadziło. Czekamy na efekty.
Sam z przyjemnością kupię tego Batmana 8 w 1, dorzucając tym samym jedynkę do kolekcji. Być może w kolejnych latach będziemy widzieć więcej takich zabiegów, ale osobiście wątpię. Tutaj bardziej chodziło o zrobienie czegoś ciekawego z Batmanem, a utrudnienie inwestowania było miłym dodatkiem dla LEGO®. Jeśli jednak liczycie na nagłe powroty innych klasyków, to raczej będziecie musieli obejść się smakiem…
PODOBAŁ CI SIĘ TEN MATERIAŁ?
Jeśli tak, to możesz wspomóc rozwój naszej strony poprzez dobrowolną wpłatę w serwisie Patronite:Jeśli nie chcesz wspierać nas stale, możesz również postawić nam kawę na Suppi!
Miki
Nie za bardzo rozumiem co Lego ma przeciwko inwestorom/kolekcjonerom. To właśnie Ci ludzie napędzają cały ten kram i to, że Lego to coś więcej niż tylko kawałek plastiku to po części ich zasługa. To jakim fenomenem Lego się stało absolutnie nie zawdzięcza klientom kupującym zestawy na prezent dla dziecka. Lego szuka problemu tam gdzie go nie ma, zamiast skupić się tym, aby sety były coraz lepszej jakości.
Andrzej
Mam tak samo!
Tomasz
Po pierwsze jakiekolwiek inwestowanie w Lego nie ma juz zadnego sensu. Zobaczcie sobie na olx topowe technicy sprzed ostatnich lat ktore zostaly juz wycofane. Takich defenderow 42110 jest masa i jeszcze w cenach po 600 zł 😀 Zadnego zysku. Jak ulica mowi ze cos jest warte inwestowania to juz dawno nie jest. Tylko zestawy wycofane przed 2020 daja jeszcze jakis zysk. Wszystko co pozniej juz nie. Pozniej sa takie kwiatki ze ktos sprzedaje palete zestawow lego za 18 000 i nikt tego kupic nie chce
Brewa
Nie zgodzę się absolutnie – po prostu inwestowanie stało się o wiele trudniejsze i nie wystarczy już kupować jak leci, a ewidentne wybory przestały nimi być. Skończyły się po prostu czasy kupowania jak leci, a zyskują Ci, którzy mają jakąś wiedzę, a nie każdy po kolei, kto po prostu kupił coś do szafy :).
Tomek
Nigdy nie zrozumiem fenomenu tych brickheads. To jest tak brzydkie, że wstyd by mi było to postawić na półce… Ale fenomenu pikselowatego Minecrafta też nie rozumiem…
Miki
Nie zrozumiesz, bo być może nie wychowałeś się w erze 8 bitów, dla mnie Brickheadz to świetna seria na półkę właśnie. Swoją drogą uważam, że to też po części odpowiedź Lego na Funko POP.